0
Krzysiekgd 29 listopada 2014 20:02
Podróż do Budapesztu planowałem od dawna, ale dopiero atrakcyjna cena za przeloty spowodowała, iż zdecydowałem się na wrześniowy termin. Kolejny raz był problem z zebraniem ekipy. Niby tyle osób jest chętnych, podniecają się i planują wyruszyć lecz z czasem marudzą, szukają wymówek i w końcu „niestety, nie lecimy, mamy inne plany „ lub inna wymówka.... Wali mnie to, lecę lub jadę sam !!! Po powrocie słyszę „a mogliśmy z Tobą tam być, fajna wyprawa, super przeżycia i wspomnienia”...Szkoda słów.....

W Budapeszcie byłem kilkanaście lat temu i to przejazdem, a w mieście spędziłem tylko niecały jeden dzień. Tym razem chciałem odświeżyć sobie wspomnienia i odkryć to, czego w tamtym czasie nie zobaczyłem. Standardowo swoje planowanie rozpocząłem od przeglądania forum Fly4free, które od dawna jest moim pomocnikiem w planowaniu swoich podróży – dzięki Wam za to !!!

A więc czas na relację, która (mam taką nadzieję) będzie pomocna dla osób, które myślą o wybraniu się do tego przepięknego miasta.

Dzień pierwszy 7 wrzesień 2014 r. :

Swoją podróż rozpocząłem w Gdańsku, skąd PolskimBusem pojechałem do Warszawy. Wyjazd o godzinie 6.30 i w Warszawie (Metro Młociny) przyjazd o godzinie 11.25 – podróż minęła szybko i przyjemnie (na pokładzie oczywiście poczęstunek soczkiem, słodką bułką i lodami). Z dworca autobusowego pojechałem metrem do centrum, aby zjeść jakiś obiad, a potem autobusem miejskim numer 175 pojechałem na lotnisko Chopina.

Po przejściu kontroli bezpieczeństwa (w miarę szybko i sprawnie), postanowiłem pochodzić sobie po sklepach i korzystając z tego, iż do wylotu zostało jeszcze trochę czasu, to udać się na papieroska. Ogólnie lubię robić sobie taki rekonesans każdego lotniska na jakim akurat jestem, lubię ten lotniskowy klimat.

Wylot mojego samolotu WizzAir miał odbyć się planowo o godzinie 15.05 lecz na tablicy informacyjnej nagle po godzinie 14-tej pojawiła się informacja, iż wylot jest opóźniony o 3 godziny i nastąpi o 18.05. Po chwili ową informację ogłoszono przez megafony. Obsługa lotniska poinformowała, iż w związku z opóźnieniem będą rozdawane vouchery na posiłek, ale z czasem okazało się, że zamiast vouchera, pasażerowie otrzymali kanapkę i mały soczek, heh. Cóż, jak to mówią „za darmo, to i ocet słodki”.


P9070003.JPG



W końcu, po porządnym wynudzeniu się, wypaleniu kilku papierosów w różnych palarniach, rozpoczęła się procedura przyjęcia pasażerów na pokład samolotu. Już w samolocie pilot przez głośniki przywitał się z pasażerami, jednocześnie przepraszając za opóźnienie, spowodowane awarią maszyny.
Lot przebiegł szybko, na pokładzie oczywiście sprzedaż spożywki i o 19.25 samolot wylądował na lotnisku Ferihegy (Liszt Ferenc) w Budapeszcie. Obowiązkowa fotka przed lotniskiem i rekonesans lotniska oraz zamiar zakupu biletu 72-godzinnego na komunikację. Bilet kupiłem w punkcie informacyjnym bez problemów. Budapesztańskie lotnisko wieczorową porą było pełne pasażerów, ale można czuć się tam bardzo bezpiecznie.


P9070007.JPG



Przed wyjściem z hali przylotów (jednym z kilku), jest przystanek linii 200E, jest to bus jadący do Kőbánya-Kispest czyli do początkowej stacji metra (niebieska linia M3). Jest to zarazem węzeł komunikacyjny, połączony z dużym centrum handlowym.


P9070012.JPG



Moim miejscem noclegowym był Hotel Chesscom, a wybrałem go właśnie ze względu na lokalizację (hotel znajduję się prawie naprzeciwko tego centrum handlowego i węzła komunikacyjnego). Po przyjeździe busem z lotniska (przejazd trwał ok. 20 minut), postanowiłem jeszcze zrobić małe zakupy spożywcze w Tesco, bardzo dobrze zaopatrzonym i mieszczącym się w tym centrum handlowym). Po zakupach pozostało mi tylko zameldować się w hotelu, a procedura trwała tylko kilka minut. Obsługa bardzo uśmiechnięta, władająca kilkoma językami i uprzejma. Sympatyczna dziewczyna przekazała mi klucz do pokoju i poinformowała o godzinach, w których w Sali śniadaniowej jest otwarty bufet śniadaniowy.
Po rozpakowaniu i odświeżeniu się, postanowiłem zrobić plan zwiedzania na następny dzień. Wifi działało bardzo sprawnie i szybko, bez zacięć czy innych przygód.

Dzień drugi 8 wrzesień 2014 r. :

Po wczesnym śniadaniu czas na zwiedzanie – na ten poniedziałkowy dzień zaplanowałem zwiedzanie Pesztu czyli dolnego miasta.
Udałem się do Koki (tak w skrócie mieszkańcu Budapesztu nazywają węzeł Kőbánya-Kispest) i pojechałem metrem do Deák Ferenc tér czyli najważniejszego węzła przesiadkowego, gdzie krzyżują się trzy linie metra i stąd dosłownie wszędzie można dojechać, co testowałem wielokrotnie.

Zwiedzanie rozpocząłem od udania się do Bazyliki Św.Stefana. Jej ogrom robi naprawdę niesamowite wrażenie, a po wejściu kamiennymi schodami na kopułę i pobyt na samej górze, podziwiając piękną panoramę całego Budapesztu jest po prostu nie do opisania. Można wjechać na górę windą i tak samo zjechać, ale chyba lepszą frajdą jest pokonanie tych kilkudziesięciu małych, wąskich schodków...

P9080034.JPG


P9080053.JPG


P9080084.JPG


P9080093.JPG


P9080099.JPG



Po takich wrażeniach oraz spacerach po uliczkach Pesztu, postanowiłem coś zjeść. Skorzystałem z informacji z tutejszego forum i postanowiłem przetestować Oktogon Bisztro. Wybór jedzenia spory i chyba fakt, iż bardzo głodny nie byłem, to nie smakowałem smażonych na poczekaniu mięs. Skusiłem się jednak na zupę gulaszową, różne rodzaje panierowanych warzyw, jakieś duszone mięsko, wątróbkę drobiową w sosie i rybę panierowaną. Do tego zamówiłem piwo Soproni, które niby miało być wliczone, a nie było – o tej praktyce też czytałem na forum. Po obiedzie, coś na deser czyli ciasto i po zjedzeniu udałem się do kasy. Obsługa niezbyt uprzejma, jakby pracowała za karę. Zamawiając piwo i pytając czy jest wliczone, kelnerka przytaknęła, potem stwierdziła, że nie zna angielskiego, a po chwili po angielsku rozmawiała z innymi klientami przy innym stoliku, hehe... A więc zapłaciłem za jedzenie plus piwo i wyszedłem. Ogólnie, to jedzenie było smaczne, tanie lecz obsługa strasznie psuje ten wizerunek. Dodam, iż wifi nie działało, gdy zapytałem o hasło...Lipa...

Następnie udałem się ulicą Andrassy na Plac Bohaterów, a potem spacerkiem do zamku Vajdahunyad, aby potem odpocząć przy zimnym piwku cydrowym w Nyered Pub na świeżym powietrzu w parku miejskim.

Po chwili odpoczynku, postanowiłem przejechać się najstarszą linią metra w Budapeszcie (jedną z najstarszych linii metra w Europie, po Londynie) czyli linią żółtą, milenijną koleją podziemną od stacji Széchenyi fürdő do stacji końcowej Vörösmarty tér, gdzie jest piękny plac i można sobie odpocząć na ławce lub w jakiejś knajpce. Niedaleko jest najstarsza w Budapeszcie cukiernia Gerbeaud, gdzie receptura ciast nie zmieniła się od ponad 100 lat, ceny jednak trochę wygórowane. Bardzo przyjemna przejażdżka, a niektóre perony jakby zatrzymane w czasie – trzeba to zobaczyć!!!

Od stacji końcowej, po wyjściu na powierzchnię ziemi, postanowiłem dalej przemierzać ku kolejnym zabytkom. Polecam spacer Vaci Utca czyli deptakiem i najbardziej znaną ulicą miasta oraz wejście do jakiejś kawiarenki na kawę i ciacho – koniecznie torcik czekoladowy, mmmm.

Po odkryciu kolejnych, ciekawych i klimatycznych uliczek, postanowiłem iść w stronę Parlamentu czyli najbardziej rozpoznawalnego budynku w Europie. Historii tego budynku nie będę opisywał, bo każdy sam sobie wyszuka o tym informacji w Internecie, ale widok z bliska (a wieczorem, gdy jest oświetlony z daleka) tego ogromnego budynku powala z nóg! Potem spacer brzegiem Dunaju, zobaczeniu pomnika „Buty nad Dunajem”, podziwiając Most Łańcuchowy, robiąc fotki przy małej księżniczce.
Potem pora na kolację czyli znów postanowiłem odwiedzić lokal polecany na tym forum przez wiele osób i był on na mojej liście miejsc, które muszę odwiedzić. A tym lokalem był Drum Cafe, bardzo fajny lokal. Obsługa wspaniała, szybka i bardzo uśmiechnięta. Wybór jedzenia spory i za namową uroczej kelnerki, zamówiłem mega Lankosza czyli wersję z gulaszem, a do picia piwo z bzu (pierwszy raz je piłem i ...rewelacja!!!). Później (z racji temperatury, heh) zamówiłem sobie piwko jagodowe, też rewelacyjne! Polecam ten lokal, bo ceny są normalne, jest dobre jedzonko regionalne i dobre picie, a wybór jest ogromny, a na dodatek wszystko jest świeże. Byłem na zewnątrz i można było palić.

Po kolacji, spacer uliczkami Pesztu i kolejny raz wizyta przed Bazyliką Św.Stefana, bardzo ładnie oświetlonej. Z racji tych podświetleń zabytków i chęci zobaczenia Parlamentu właśnie w takiej okrasie, wyruszyłem na dalszy spacer przez Most Łańcuchowy, po stronie Budy i idąc nabrzeżem, aż do Mostu Małgorzaty i rzucenie okiem na wyspę Małgorzaty.
Po tak intensywnym dniu i dosyć późnej już porze stwierdziłem, iż trzeba wracać do hotelu, aby mieć siłę na kolejny dzień, a następnego dnia miałem w planach zwiedzanie Budy oraz miejsc, które pominąłem np. pub Szimpla i Wielką Halę Targową (Vásárcsarnok)

Dzień trzeci 9 wrzesień 2014 r. :

Wstawało się ciężko, ale ten dzień zapowiadał się dosyć intensywnie, więc szybko na śniadanie i na podbój Budy !!!
Metrem udałem się na stację Kalvin ter, skąd spacerem udałem się w kierunku Mostu Elżbiety.
Spokojnym spacerkiem wchodziłem na Wzgórze Gellerta, robiąc sobie chwilowe przerwy na sesję fotograficzną, z punktów widokowych, napotykając czasem jakichś turystów. Pięknie widać stąd cały Peszt, Parlament, Bazylikę Św.Stefana i inne zabytki...U góry znajduje się Pomnik Wolności, kolejny świetny punkt widokowy, a poniżej, na południowym stoku góry znajduje się Kościół Skalny, do którego naprawdę warto wejść. Byłem tam pierwszy raz i polecam.

Po odpoczynku postanowiłem iść wprost przed siebie, terenami leśnymi w kierunku Wzgórza Zamkowego i to był dobry pomysł. Mając cały czas w zasięgu wzroku Zamek na wprost, a po lewej stronie Dunaj i Peszt, szło się bardzo przyjemnie.
I jak to mówią, wszedłem na Wzgórze Zamkowe od du...y strony, hehehe. Czyli inaczej niż wskazuje logika, ale ja tak chciałem, hehe. Wspiąłem się uliczkami na samo wzgórze i dotarłem do Zamku, odwiedziłem plac Św.Trójcy i zobaczyłem piękny kościół Macieja oraz bajkową Basztę Rybacką. Widok na Parlament z tego miejsca jest cudowny! Zdjęcia wychodzą najlepsze i znów skorzystałem ze wskazówek z forum f4f czyli wszedłem na Basztę Rybacką od lewej strony, gdzie mieści się restauracja. Dookoła był prowadzony jakiś remont, to trochę ograniczało wejście dalej, ale i tak bez płacenia miałem mega fajne widoki, a i fotki wyszły świetne!

Spacer brukowanymi uliczkami, wśród ciekawych budowli potęgował ekscytację bycia w tym miejscu. Piękne kamienice, budynki Ministerstwa Finansów czy też Pałac Sandor czyli siedziba Prezydenta Węgier.

Po kilkugodzinnym pobycie, postanowiłem zjechać na dół busikiem, takim miejskim (numer linii 16 ), jadącym do Deák Ferenc. Wszystko oczywiście na podstawie mojego 72-godzinnego biletu ,hehehe....
A stamtąd, to już kolejna wędrówka po uliczkach Pesztu, po czym poszedłem w kierunku Wielkiej Hali Targowej. Wielkość hali i ogrom oferowanego towaru mnie zaskoczył, sporo papryk i specjałów regionalnych. Kupiłem więc kilka produktów, na które miałem miejsce w bagażu podręcznym ,hehehe czyli paprykę słodką i jakieś drobnostki. Jestem kolekcjonerem kubków ceramicznych i magnesów na lodówkę, ale te już zakupiłem dnia poprzedniego na jakimś straganiku za małe pieniądze.
Po drodze wstąpiłem do małej knajpki na Lankosza, bo wyglądały ciekawie przyrządzane przez okno i zachęcały do spożycia.

Kolejnym punktem, który chciałem zrealizować, to przepłynięciem się tramwajem wodnym (w cenie travelki) po Dunaju i tak też zrobiłem. Wsiadłem do tramwaju D 11 i popłynąłem w dół Dunaju kilka przystanków i potem powrót do przystanku, na którym wsiadałem. Cała moja rzeczna wyprawa trwała ponad godzinę i warto było!
Potem zdecydowałem się iść do Szimpla Kert – najsłynniejszy pub w ruinie. Tłumy młodzieży, muzyka różna i w jednym miejscu kilka knajpek, ale atmosfera niepowtarzalna – kosmos!!! Tylko wygląd toalet nie zachęcał do korzystania, ale to już mały szczegół, hahaha...

Ponieważ zrobiło się dosyć późno, zdecydowałem się na powrót do hotelu, a więc najpierw do stacji metra. Następnego dnia pakowanie i opuszczenie hotelu...Jak teraz na to patrzę, to jeszcze sporo miejsc mam do zobaczenia, a więc Budapeszcie – czekaj na mnie !!!

Dzień czwarty 10 wrzesień 2014 r. :

Po śniadaniu wymeldowanie, spakowanie na spokojnie i w drogę. Przy zdawaniu klucza sympatyczna pani recepcjonistka wręczyła mi długopis jako „a small gift from the hotel”....
I tak, z wypakowanym ekstremalnie plecakiem (sprawdził się mój nowy nabytek, przeznaczony tylko na takie low-costowe tripy, heh), poszedłem na Koki i pojechałem metrem do centrum, aby jeszcze raz, ostatni raz spędzić chociaż chwilę z Budapesztem...

Po 4 godzinach spaceru z bagażem (co jednak nie było dobrym pomysłem), wróciłem na Koki i udałem się na przystanek busu 200E – wszystko sprawnie i o czasie. Na lotnisku byłem sporo przed odlotem, ale chciałem sobie pochodzić po lotnisku i zrobić ostatnie zakupy – i oczywiście wydać vouchery urodzinowe od Heinemann-dutyfree. Zakupy udane, nawet kupiłem sobie zestaw Kinder niespodzianek z modelami samolotów do złożenia, hehehe – jak na miłośnika latania, hehe.

Informacja dla palących – w Budapeszcie, po kontroli bezpieczeństwa już nie zapalimy !!! Nie ma smoking area !!! A ja tego akurat wcześniej nie sprawdziłem...ehhhh....Trudno, trzeba więc wytrzymać....

Odlot odbył się planowo o godzinie 16.50 - bez opóźnień.W Warszawie samolot wylądował zgodnie z czasem czyli przed godziną 18. Potem bus 175 do centrum, kolacja w KFC w Złotych Tarasach i metrem do Młocin, aby wsiąść do PolskiegoBusa i wysiąść po niecałych 5 godzinach w Gdańsku....Wyjazd PolskiegoBusa maiłem o 23.30 i w Gdańsku byłem punktualnie o 4.25 - 11 września 2014 r.

Ogólnie, to trip bardzo, bardzo udany. Budapeszt bardzo ładny, ma wiele do zaoferowania, a ceny nie powodują skurczu jelit czy innych narządów.

Na lotnisku czy w wielu punktach informacji turystycznej jest wyłożonych sporo mapek, folderów, pomocnych turystom.

Osobiście korzystałem z nawigacji GPS offline – aplikacja na tablet Maps Whit Me Pro – zawsze z tej aplikacji korzystam i nigdy mnie nie zawiodła – polecam!!!

Podsumowanie :

Bilet 72-godzinny ( Budapest Travelcard) na wszystkie rodzaje komunikacji (w tym nawet tramwaj wodny), to koszt 4150 Ft

Wejście do Bazyliki Św.Stefana – 500 Ft

Wejście do Kościoła Skalnego – 500 Ft

Oktogon Bisztro 1190 jedzenie plus 440 piwo czyli 1630 Ft

Korzystanie z WC w McDonald`s zawsze 150 Ft

Hotel Chesscom polecam – ja korzystałem z serwisu Hotels.com (sprawdzony serwis, korzystam bardzo często). Hotel ma 2 gwiazdki i standard jest turystyczny, ale na dobrym poziomie. Pościel czysta, śniadania w formie bufetu, obsługa uśmiechnięta, Internet wifi śmiga bez problemów, dojazd na lotnisku jest najlepszy z możliwych, do centrum też dojazd nie stwarza problemów i trwa jakieś 20 minut i cena za nocleg jest odpowiednia. Jak będę w Budapeszcie (a na pewno jeszcze tam zawitam!), to z pewnością zatrzymam się w tym hotelu.

Ceny w Budapeszcie są podobne do cen w Polsce, czasem jest taniej, a czasem drożej. Piękne miasto, sporo zabytków i ciekawe miejsca do zobaczenia....

Mam nadzieję, że swoją relacją zachęciłem do odwiedzenia stolicy Węgier. Oczywiście służę pomocą i odpowiem na pytania. Jeśli ktoś potrzebuje, to mogę przesłać papierową wersję mapki, pomocnej w czasie podróży lub chociaż w planowaniu takiego wyjazdu.

Pozdrawiam i życzę udanych tripów !!!

Piękne podziękowanie dla forumowiczki Pauliny za zebranie wszystkich informacji z dotychczasowych relacji i umieszczeniu w jednym miejscu – przewodniku, który mi przesłała jakiś czas temu.Dziękuję pola162 !!!

P9080164.JPG


P9080156.JPG


P9080150.JPG


P9080134.JPG


P9080132.JPG


P9080131.JPG


P9080119.JPG


P9080130.JPG



-- 29 Lis 2014 21:24 --


P9090332.JPG


P9090308.JPG


P9090296.JPG


P9090270.JPG


P9090240.JPG


P9090224.JPG


P9080210.JPG


P9080191.JPG


P9080181.JPG


P9080180.JPG



-- 29 Lis 2014 21:29 --


P9090434.JPG


P9090420.JPG


P9090374.JPG


P9090364.JPG


P9090342.JPG


P9090341.JPG







-- 29 Lis 2014 21:44 --


P9080027.JPG


20140908_190152.jpg



-- 29 Lis 2014 21:48 --

sranda napisał:
Zaciekawiło mnie to piwo cedrowe. Co to takiego jest, możesz podać więcej szczegółów i może markę?
Dodają tam w procesie warzenia jakiejś żywicy z cedrów?



Haha,sam się uśmiałem - to literówka :oops: Miało być cydrowe piwko.....Ale dzięki za spostrzegawczość.... :D

Dodaj Komentarz

Komentarze (15)

sranda 29 listopada 2014 20:11 Odpowiedz
Zaciekawiło mnie to piwo cedrowe. Co to takiego jest, możesz podać więcej szczegółów i może markę? Dodają tam w procesie warzenia jakiejś żywicy z cedrów?
jarekgdynia 2 grudnia 2014 22:22 Odpowiedz
Fajna relacja. Byłem w zeszłym roku i też nocowałem w tym hotelu. W drodze powrotnej zamiast w Wawie lądowaliśmy w Gdańsku z powodu gęstej mgły w stolicy. Szkoda ze nie miałeś takiego farta ;)
wote 3 grudnia 2014 10:19 Odpowiedz
Będąc w Budapeszcie rok temu widziałem chyba dokładnie tego samego malucha :D jeśli zrobiłeś zdjęcie w okolicach kościoła św. Macieja to pewnie to jest ten sam :)
ciamek 3 grudnia 2014 10:57 Odpowiedz
Wote napisał:Będąc w Budapeszcie rok temu widziałem chyba dokładnie tego samego malucha :D jeśli zrobiłeś zdjęcie w okolicach kościoła św. Macieja to pewnie to jest ten sam :)W Budapeszcie nie ma kościoła św. Macieja.http://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci ... udapeszcie
wote 3 grudnia 2014 14:25 Odpowiedz
oczywiście moja pomyłka! z przyzwyczajenia wpisałem "św." :D
witekkowal 3 grudnia 2014 14:32 Odpowiedz
Krzysiekgd,Leciałem z żoną tego samego dnia i tym samym lotem :-) Kwestia opóźnienia będzie rozpatrywana przez ULC, zobaczymy co z tego wyniknie.10 września również wracaliśmy do WAW i tak samo jak Ty wykorzystaliśmy w Heinmann and Me vouchery :-)Pozdrawiam!
radidam 3 grudnia 2014 17:41 Odpowiedz
Dobra relacja. :) Akurat w lutym będę w Budapeszcie to akurat się przyda parę informacji! :)
cynamonek 4 grudnia 2014 13:17 Odpowiedz
Ciekawa relacja. Byłam w tym roku w tym jednym z najpiękniejszych miast w Europie i byłam zauroczona! Niektórzy twierdzą, że Budapeszt jest najpiękniejszą stolicą w Europie Środkowej i trudno z tym nie zgodzić się. Przemierzyłam pieszo przez całe miasto, wyjątkiem jest jazda metrem milenijnym z Deak Ferenc do Szechenyi i okolic baśniowego zamku. Hala targowa zachwyca swą architekturą i różnorodnymi stoiskami pełnymi pyszności. Jeżeli chodzi o najstarszą kawiarnię, to jest nią Ruszwurm położona na Wzgórzu Zamkowym. Zamówiłam napoleonkę i kawę, naprawdę polecam! A ceny wcale nie były wygórowane, gdyż za ciastko zapłaciłam jedynie 5 zł. Wspomniane Gerbeaud Cafe powstało w 1870 roku. Tak czy siak, miasto ma wiele wspaniałych kawiarń utworzonych w drugiej połowie XIX wieku. Grzechem byłoby nie skorzystać z tych dobrodziejstw... Parlament robi imponujące wrażenie, zwłaszcza w godzinach wieczornych i nocnych.
arekkk 4 grudnia 2014 13:31 Odpowiedz
Jak myślicie czy w 2 dni można zwiedzić Budapeszt zahaczając o najważniejsze miejsca, łapiąc klimat miasta?
jarekgdynia 4 grudnia 2014 14:08 Odpowiedz
Pewnie, że się da. Lepsze 2 dni niż nic. Ja byłem 3 dni i sporo zobaczyłem, także jedź i zwiedzaj.
cynamonek 4 grudnia 2014 14:34 Odpowiedz
Dwa dni to za mało wg mnie :) Zobaczysz tylko najważniejsze atrakcje miasta. Ja miałam 5 dni i bardzo wiele widziałam. P.S. W Budapeszcie robią najgorszą pizzę, a jadałam w wielu miejscach. Także nie polecam. Jezeli chodzi o polecane miejsca wg przewodnika, to nie raz można rozczarować się.
krzysiekgd 6 grudnia 2014 14:07 Odpowiedz
Wote napisał:Będąc w Budapeszcie rok temu widziałem chyba dokładnie tego samego malucha :D jeśli zrobiłeś zdjęcie w okolicach kościoła św. Macieja to pewnie to jest ten sam :)Tak,zdjęcie robiłem w pobliżu kościoła Macieja,a właściwie za kościołem.Kurcze,zaskoczył mnie ten widok,ale jakże miło mi się zrobiło,tak sentymentalnie,hehehe.... ;) -- 06 Gru 2014 15:14 -- witekkowal napisał:Krzysiekgd,Leciałem z żoną tego samego dnia i tym samym lotem :-) Kwestia opóźnienia będzie rozpatrywana przez ULC, zobaczymy co z tego wyniknie.10 września również wracaliśmy do WAW i tak samo jak Ty wykorzystaliśmy w Heinmann and Me vouchery :-)Pozdrawiam! :D :D :D No to szkoda,że nie wiedzieliśmy o tym wcześniej,poszlibyśmy na piwko lub na wieczorny rekonesans miasta,hehehe.....Co do tych voucherów Heinemann, to ja miałem jeden urodzinowy oraz taki voucher przeprosinowy z centrali Heinemamm-a, gdyż sprzedali moje perfumy,które miałem odebrać w Berlinie na lotnisku,hehe - jednak dbają o swój wizerunek i w taki sposób przeprosili za swój błąd :) A co do tego feralnego lotu z Wawy do Budapesztu, to ja złożyłem skargę do Wizzaira,ale oczywiście standardowo odpowiedzieli,że nie przysługuje odszkodowanie i obecnie korzystam z AirCashBack i oni w moim imieniu działają w tej sprawie....Na pewno będzie to się ciągnęło,ale co tam....o swoje trzeba walczyć,prawda? ;) Pozdrawiam serdecznie!!! -- 06 Gru 2014 15:17 -- Arekkk napisał:Jak myślicie czy w 2 dni można zwiedzić Budapeszt zahaczając o najważniejsze miejsca, łapiąc klimat miasta?Wiesz Arekkk, w dwa dni,to coś tam zobaczysz,ale musisz sobie dobrze zorganizować pobyt,żeby jak najwięcej wykorzystać z tego pobytu. Poczytaj relacje z Budapesztu i rozplanuj miejsca,które chcesz zobaczyć - ja wierzę,że dasz radę! :)
orfik11 21 maja 2015 21:46 Odpowiedz
Witam. Bardzo lubię takie relacje. Krótko, bardzo jednak konkretnie. Przyda się. Pozdrawiam
witekkowal 22 maja 2015 07:46 Odpowiedz
Ja polecam Budapeszt nawet na 23 godziny :-)Od czasu do czasu jeżdżę tak z żoną. Czasu niewiele, ale w sam raz, żeby trochę połazić wzdłuż Dunaju, odpocząć na wyspie Małgorzaty lub udać się do jakichś term. Wspaniała opcja, żeby podładować akumulatory :-)
jacol11 22 maja 2015 18:22 Odpowiedz
Krzysiekgd napisał:Informacja dla palących – w Budapeszcie, po kontroli bezpieczeństwa już nie zapalimy !!! Nie ma smoking area !!! A ja tego akurat wcześniej nie sprawdziłem...ehhhh....Trudno, trzeba więc wytrzymać....[/b]Byłem w styczniu. Na dymka można pójść na taras zewnętrzny... z hali głównej odlotów w prawo schodami ruchomymi w górę i na wprost jest wyjście na taras widokowy, były ustawione popielniczki , dalsza część odgrodzona, budowali chyba jakiś bufet.